Podsumuje moje próby z kometą Atlas. Podchodziłem do niej 5 razy. Dwa razy jednak warunki były kiepskie, raz przeciętnie i dwa razy było ok. Najlepsze trafiły mi się 24 października kiedy to kometa była pięknie widoczna gołym okiem, a w lornetce szokowała ilością detalu w warkoczu. Zdjęcie z poprzedniego postu jest właśnie z tej nocy. 26 października było dobrze, tylko falami przechodziły chmury. Niestety różnica była tylko dwóch dni, a kometa wyraźnie straciła na jasności na tyle, że było to chyba moje pożegnanie z nią. Niemniej uważam, że była wyjątkowa i warta wyjazdu poza miasto, żeby nacieszyć oko.
26.10.2024
Esprit 80ED, ASI 533
Canon 6D, Canon 50mm
...